Usługi Szkolenia stacjonarneSzkolenia zdalne Webinary Blog O mnie Kontakt

24141

5.0

Rozpieszczaj siebie zawsze i w pierwszej kolejności!

Rozpieszczaj siebie zawsze i w pierwszej kolejności!

 

Kochane!

Moja droga kariery nie zawsze była usłana landrynkami i pączkami z różą. ( a szkoda! :P)

Miałam momenty lepsze i gorsze jednak zawsze te gorsze traktowałam jako wyznacznik co jest nie tak i wymaga poprawy. 

.

Kiedy postanowiłam rozwijać się w zawodzie, który dwadzieścia lat temu nie był uważany w stolicy za specjalną nobilitację (Pfff…. co to za laska, co paznokcie robi, co to za praca?!) postawiłam wszystko na jedną kartę w dość młodym wieku. Moja mama kręciła nosem, kiedy do swojego pokoju wstawiałam stolik do paznokci.

„dziecko, ty sobie lepiej znajdź normalną pracę, z której będzie stała pensja”.

Tylko, że ja nie chciałam normalnej pensji, nie chciałam żadnego szefa nad sobą. Taka już moja konstrukcja charakteru, ze wszystkich rzeczy na świecie najbardziej nie lubię kiedy ktoś dyktuje mi co mam robić.

 

         Początki nie były łatwe. Zajmowałam się stylizacją paznokci, „piłowałam” koleżanki by się wprawić i dojść do odpowiedniego poziomu. Zdarzało się, że jechałam autobusem z całym kufrem do Nowego Dworu Mazowieckiego, bo tam akurat Pani chciała manicure i jakimś cudem znalazła moją ulotkę. Nie kaprysiłam, byłam wdzięczna, że ktoś w ogóle chce, żebym to ja zrobiła jej paznokcie J.

To był czas bezwzględnego podporządkowania się woli i kaprysom klientek. Teraz, z perspektywy czasu wiem, że zbyt późno zaczęłam zmieniać to rozdanie i zbyt długo tkwiłam w takim „usłużnym” modelu. 

Pracując w usługach wcale nie oznacza, że wszystkim musimy usługiwać ;) chociaż dużo osób tak właśnie rozumie ten zwrot.

Co zauważyłam jeszcze przez lata pracy, szkoleń, kontaktów z Wami? 

Ogromna większość kobiet pracujących zawodowo ma także w zakresie swoich obowiązków zarządzanie domem, gdzie podział ról nie zawsze jest równy. To oznacza, że mamy naprawdę dużo na naszych barkach. Inna sprawa, że taki stan rzeczy jest odzwierciedleniem naszego zachowania, naszego „zapraszania” sytuacji w których spełniamy się jako bohaterki.

Zmierzam do tego, że jeśli jesteś przepracowana i każdego wieczoru padasz na nos, to jest to wynik Twojego zarządzania czasem. Bierzesz na siebie ZA DUŻO.

Odczarować ten niewdzięczny nawyk możemy bardzo łatwo!

Poniżej dwa przykłady tego samego tygodnia. Pierwszy przykład to mój tydzień dziesięć lat temu, drugi przykład to mój tydzień teraz.

 

Rok 2010

 

Piątek.

Wstaję rano, z zamiarem skończenia pracy o 16:00. Zamierzam po pracy iść z koleżanką na zakupy i do kina. Jadę do salonu, zaczynam spotkania z klientami. Pani z godziny 12:00 przyjeżdża spóźniona 45 minut. Błaga mnie, żebym zrobiła jej paznokcie, bo jutro ma wesele córki. Zaginając czasoprzestrzeń godzę się, chociaż do końca dnia mam już duże opóźnienie i każda klientka krzywo na mnie patrzy. 

O 14:00 telefon. Pani chce nowe akrylowe paznokcie na szablonie, ze zdobieniem. Dziś o 17:30 

Hmmm dodatkowe 200zł się przyda. – Myślę sobie i wpisuję klientkę, żegnając jednocześnie wieczór z koleżanką i odpoczynek. 

Klientka się spóźnia, przyjeżdża na 18:00 

Pracę kończę o 21:30 

Jestem zmęczona, nie mam na nic siły. Idę spać.

 

 

Sobota. Niedziela.

Szkolenia od 9:00 do 17:00

W niedzielę pragnę także nadrobić zaległości w domu. Po szkoleniu sprzątam, gotuję, piekę ciasto i „wypadałoby zrobić coś dla siebie” więc wieczorem jadę do galerii handlowej. Wracam ze 1245 parą butów za 230zl.

 

Poniedziałek. Wtorek. Środa etc..

Praca, praca, praca. Wychodzę z domu o 9:00 wracam o 21:00

Nie mam czasu na przygotowanie zbilansowanych posiłków, zapycham się pączkami, chińczykiem i kawą. Trenuję wtedy, kiedy mam czas, czyli praktycznie wcale. 

 

W takim systemie funkcjonowałam przez lata.

Rozumiecie, co chcę Wam przekazać? Praca tylko i wyłącznie pod dyktando klienta, ale również bez planu dnia i planu finansowego to błędne koło, które na dłuższą metę doprowadzi do wypalenia i utraty chęci do wszystkiego. 

 

Rok 2021

 

Piątek.

Jestem już w takim punkcie, gdzie w gabinecie pracuję tylko trzy dni w tygodniu. Ze swoimi najwierniejszymi klientkami. Wymagało to pewnych zmian i nakreślenia jasnych zasad. Są to wtorki, środy i czwartki. Klientki spóźnione więcej niż 15 min lądują na końcu kolejki i wszyscy o tym wiedzą, nikt nie ma pretensji. 

.

W piątek wstaję później, piję sok czy czaj z mlekiem owsianym i planuję cały przyszły tydzień zawodowo i prywatnie. Nie tłumaczę się nikomu, dlaczego w soboty nie zrobi sobie u mnie rzęs, zapraszam do mojej asystentki. 

.

Prowadzę skrupulatnie kalendarz i trzymam się tego, co założyłam. 

Dziś na przykład o 18:00 od dwóch tygodni mam wpisany masaż tajski oraz kawę i ciacho w „Słodki Bez”. Jeśli za moment ktoś zadzwoni z pytaniem o rzęsy dziś o 18:00 odmówię, ponieważ mam, zgodnie z prawdą, ważne spotkanie. Spotkanie ze swoją przyjemnością, która mi się należy. 

Dorosłam już do stanu, w którym zrozumiałam, że nie potrzebuję dodatkowych 200zł, 100zł czy 300zł za które PŁACĘ MOIM CZASEM  i zdrowiem. 

.

Zrobiłam szczegółową analizę potrzeb firmy, wiem ile muszę miesięcznie dla firmy zarobić i co muszę wykonać, aby tak się stało. Kiedy miesięczny plan idzie zgodnie z założeniem nie padam na twarz, żeby wszystkich zadowolić. 

.

W piątki po południu i wieczorem odpoczywam.

 

Sobota. Niedziela.

Dbam o równowagę. Tyle samo weekendów pracujących, co wolnych. Kiedy w weekend mam szkolenie, nie robię już nic innego w domu. Po szkoleniu relaksuję się, czytam, oglądam filmy. Jednym słowem – ładuję baterie. 

 

Poniedziałek.

Ponieważ poniedziałków z natury się nie lubi, ja uczyniłam je moim ulubionym dniem tygodnia, poprzez przedłużenie weekendu o poniedziałek. Jest to mój dzień ogarniania domu, masowania kotów a jesienią i zimą często dzień niewychodzenia z łóżka. 

 

I pewnie niektórzy powiedzą:

No tak, w dupie jej się poprzewracało, pracuje tylko trzy dni w tygodniu!

 

A ja pytam: A dlaczego nie?!

Najwyższy czas zerwać ze skamieniałym przekonaniem, które jest odpryskiem poprzedniego systemu. Przekonaniem, że jesteś ok tylko wtedy, gdy ciężko pracujesz, harujesz od rana do nocy. Gdy natomiast ruszasz głową i pracujesz mądrze zamiast ciężko, jesteś uznawana za gwiazdorkę, no bo co to za stylistka, co nie pracuje w weekendy?!

.

Buduj świat na swoich zasadach!

Pracuj mądrze zamiast ciężko!

 

I najważniejsze!

Rozpieszczaj się zawsze.

Znajdź czas, żeby wystroić się do pracy. Porzuć ten mit, że stylistka musi być zawsze „biedniejsza” od jej klientek, to bzdura!

Wyjdź w weekend na miasto, zjedz coś pysznego.

To się nazywa BALANS.

 

Odkąd ja go odnalazłam, zaczynam odczuwać z pracy tylko samą przyjemność. Nakreśliłam jasny plan gdzie chcę być za 4 lata i trzymam się tego planu jako najważniejszej wytycznej. 

 

W grudniu premierę będzie miała moja druga książka „Od sałatki jarzynowej do własnego biznesu. Jak założyć własną firmę i nie zwariować?” W której opisuję między innymi jakie kroki w praktyce i życiu codziennym należy podjąć, aby wyrwać się z chorego kołowrotka i wiecznego pędu.

 

Więcej info wkrótce.

Sciskam Was mocno, dbajcie o siebie bez wyrzutów sumienia!

JS

 

Zostaw ocene:

Ocena: 5.0/5 (3 glos(-ów))

No comments

Ta strona korzysta z plików cookie, aby zapewnić Ci najlepszą jakość na naszej stronie! Polityka prywatności

Rozumiem